Marka F150 nie zdobyła jak na razie większej popularności, może dlatego, że pierwszy jej smartfon nie zachwycał parametrami – ot, jeden z wielu tanich modeli, jakich wiele. Najnowszy F150 R2022 to już jednak inna sprawa – potężny kawałek sprzętu o przyzwoitych parametrach, a do tego niezbyt drogi. F150 R2022 w piaskowym kolorze trafił do mnie w połowie grudnia – jakie zrobił wrażenie przez ten czas?
F150 to dość dziwna marka, która zadebiutowała w zeszłym roku modelem B2021 (wcześniej zapowiadanym jako Bison 2021), później działy się z nią dziwne rzeczy – zniknęła pierwotna strona internetowa, później pojawiła się nowa https://iiif150.com, a wraz z nią stylizowana nazwa IIIF150. Trochę to mało zachęcające do kupna, ale za wszystkim kryje się Oukitel, może więc w sumie warto zaryzykować….?
Producent przedstawił niedawno dwa nowe modele – H2022 i R2022. Ten drugi ma lepszą specyfikację, skusił mnie też dużym ekranem, sporą bateria oraz… wariantem kolorystycznym Sahara, czyli piaskowym z lekkim wzorem kamuflażowym. Bardzo lubię pustynne kolory, więc trudno mi się było oprzeć. W grudniu cena F150 R2022 na Banggood wynosiła około 960 zł, później telefon trochę zdrożał i znów staniał – zawsze jest to jednak sensowna kwota.
Ciekawostką jest, że F150 R2022 ma bardzo zbliżoną specyfikację do Oukitela WP17, który kosztował tyle samo i też mnie kusił, ale wydawał mi się mniej pancerny. W każdym razie obydwa telefony różnią się w zasadzie tylko obudową i oprogramowaniem.
Olbrzym, niezbyt wygodny
F150 R2022 jest dość duży za sprawą ekranu 6,78 cala, ale obudowa o wymiarach 175,7 x 84 x 15,5 mm jest stosunkowo lekka – 350 g. To się oczywiście czuje, ale biorąc poprawkę na rozmiary telefonu, R2022 nie wydaje się cegłą. Nie ma jednak co owijać w bawełnę – to jest jednak olbrzym i z czasem zaczęło mnie to trochę męczyć. Zbyt często musiałem pomagać sobie drugą ręką, telefon jest też zbyt szeroki, by pewnym chwytem trzymać go jedną dłonią. Sytuacji nie poprawia to, że większa część tyłu obudowy jest płaska, a wcięcia na pleckach zbyt małe.
Piaskowy wariant ma matowy, lekko szorstki tył, wykonany z materiału przypominającego poliwęglan. Jest więc twardy, sztywny, wydaje się też całkiem wytrzymały. Trochę dziwnie wyglądają boczne ramki z metalu o złocistym, połyskującym kolorze – za bardzo lśnią, prezentuje się „za ładnie”. Wygląd może nie ma aż takiego znaczenia w pancernych telefonach, ale nie może też irytować. Z drugiej strony trudno do pustynnego wariantu dobrać metalowy element w innym kolorze, więc może się czepiam.
Rozczarował mnie brak diody powiadomień, czego wcześniej nie zauważyłem w specyfikacji.
Z tyłu obudowy znajduje się poprzeczny moduł aparatów. Obiektywy lekko wystają, ale mają małe ranty nad szkłem. Gorzej, że wyspa aparatów też ma jakiś element, wyglądający jak szkło, mam nadzieję, że się to nie stłucze. Jest tam też szerokie oświetlenie LED wkomponowane w poprzeczny żółty pasek. Niestety, jako latarka F150 R2022 średnio się sprawdza – w porównaniu do innych ostatnio używanych modeli, światło jest za słabe.
Boczny klawisz z lewej strony obudowy można zaprogramować na kilka sposobów, ale zabrakło najważniejszego – możliwości przypisania do latarki, tak żeby ją od razu włączać przy zablokowanym ekranie, np. po podwójnym naciśnięciu. Można tylko tam przypisać narzędziownik, którego częścią jest latarka, ale to nie jest zbyt wygodne.
Inna opcja to włączenie w innym miejscu menu opcji latarki po przytrzymaniu głośności, ale niestety powoduje to, że latarka włącza się w kieszeni.
Ciekawostką jest prawy przycisk zasilania, zintegrowany z czytnikiem linii papilarnych. To niespotykane jeszcze połączenie w pancernikach. Całość działa jednak całkiem dobrze – czytnik jest precyzyjny, co przez wiele lat w telefonach rugged nie było oczywiste. Przycisk lekko wystaje, więc czasami się zdarza, że trzymając telefon w reku, pobudzam niepotrzebnie czytnik środkiem dłoni. W efekcie pojawia się komunikat „Zbyt wiele prób”, gdy jednak przykładam kciuk specjalnie po to, by odblokować ekran, sensor działa niezawodnie.
Port USB-C i wyjście audio jack 3,5 mm umieszczone są pod zaślepką na dole obudowy. Trzeba ja mocno wciskać, bo czasami nie wchodzi do końca, ale można ją otworzyć bez dodatkowego narzędzia.
Głośnik telefonu umieszczony jest na tyle obudowy, w dolnej części, i ma formę dwóch wycięć. Niżej znajduje się zaczep na linkę.
F150 R2022 zapewnia wytrzymałość IP68 i IP69K, producent chwali się też testami MIL-STD-810G. Telefon ma też znieść upadki z wysokości 1,5 metra na twarde podłoże. Parę razy mi już upadł (niestety, mam dziurawe ręce i dlatego polubiłem pancerniki 🙂 i nie pojawiły się żadne ślady poza lekkimi wyszczerbieniami złotej ramki.
Pod względem odporności F150 R2022 robi dobre wrażenie, chociaż ekstremalnie go nie miałem okazji jeszcze przetestować. Niemniej bez problemu zniósł te kilka lekkich upadków, do tego śnieg, błoto i mycie pod wodą, ekran jak na razie jest bez skazy.
W zestawie było też dodatkowe szkło na ekran, ale za nic nie udało mi się go nakleić bez bąbli i nierówności (z czym nigdy nie mam problemów w innych smartfonach), więc po kilkudziesięciu próbach wywaliłem je. Zewnętrzna warstwa ekranu to grube na 1,1 mm szkło Gorilla Glass nieznanej generacji, uzupełnione o jakieś własne rozwiązanie F150 (i producentowi chyba chodzi o to naklejane szkło), co ma gwarantować wytrzymałość na uderzenie stalowej kulki o energii 1,8 J.
Wyświetlacz i jakość obrazu
Ekran w F150 R2022 ma przekątną 6,78 cala i rozdzielczość Ful HD+ (2460 x 1080, 20,5:9) i to był kolejny powód, dla którego się zdecydowałem na ten sprzęt – bo choć cenię zgrabne ekrany do obsługi jedną ręką, to lubię też te większe. Jasność ekranu sięga około 500 cd/m2 (zmierzone kolorymetrem), więc nie jest zła, a na tle pancerników z ciemnymi wyświetlaczami około 400 cd/m2 ten model wypada całkiem przyzwoicie. Wyświetlacz zapewnia 96,1% pokrycia barw sRGB i 87,4% DCI-P3, więc nie są to jakieś wybitne osiągi, ale subiektywnie ekran prezentuje się bez zarzutu. Ma ładną biel.
Szkoda, że w ustawieniach ekranu nie ma żadnych opcji dostrojenia barw – jest tam bardzo ubogo. Ciekawostką jest jednak odświeżanie ekranu 90 Hz – dobre w grach, ale na co dzień do niczego nieprzydatne. Ostatnio pojawia się coraz więcej smartfonów rugged z takim odświeżaniem, co w połączeniu z gamingowym chipsetem ma stanowić dodatkową zachętę do kupna, ale odbija się to na czasie pracy, więc jednak lepiej korzystać ze standardowego 60 Hz. Można włączyć też tryb automatyczny, gdy odświeżanie dobierane jest stosownie do potrzeb.
Duży ekran to także zachęta do oglądania filmów, ale niestety, jak w każdym pancerniku z Chin, także i w R2022 nie ma możliwości dotwarzania treści Widevive L1 – jest tylko L3, czyli w marnej jakości SD.
F150 R2022: co go napędza?
Wspomniany gamingowy układ to MediaTek Helio G95 (taktowanie do 2 GHz, GPU Mali-G76). To ta sama generacja układów 12 nm, co chociażby Helio P90, stosowany w wielu innych telefonach pancernych. Helio G95 to bodajże najnowszy, najbardziej zaawansowany układ ze specjalnymi opcjami dla graczy, jednak tak naprawdę nie jest to ani nowa jednostka (z września 2020 r.), ani szczególnie innowacyjna. Mimo tego działa w sumie bardzo dobrze, a 8 GB pamięci RAM LPDDR4x i 128 GB pamięci UFS 2.1 zapewniają odpowiednią płynność w codziennych zastosowaniach.
W benchmarku AnTuTu 9 smartfon wyciąga 356 tys. punktów, czyli jest to niezły, średniakowy wynik porównywalny do rezultatów, jakie osiągają nowsze chipsety Dimensity z 5G.
F150 R2022: funkcje komunikacyjne
F150 R2022 to telefon 4G (LTE kat. 12), ale pod względem komunikacyjnym nic mu nie brakuje. Stosunkowo dobrze trzyma sygnał, raz mi się tylko zdarzyło, że stracił połączenie LTE w windzie. Później jednak w takich samych okolicznościach nie było już tego problemu.
Smartfon sprawnie łączy się z Bluetooth 5.0, Wi-Fi 5 ac, ma NFC z płatnościami Google, bez zarzutu spisuje się też lokalizacja wykorzystująca odbiornik systemów GPS, Beidou, Galileo i GLONASS.
Testy logowania pozycji wypadają bardzo obiecująco – po ustaleniu pozycji F150 R2022 bardzo dobrze trzyma trasę wędrówki, a GPS Test pokazuje pozycję z dokładnością rzędu 1-2 m. Nie miałem jednak okazji sprawdzić telefonu w trudnych warunkach poza zasięgiem sieci mobilnych, gdy GPS pozbawiony jest dodatkowego wspomagania po sieci. W takich sytuacjach wychodzą słabości układu pozycjonowania, więc jeszcze to zostaje mi do sprawdzenia. Zauważyłem tylko, że po położeniu telefony na płasko na ziemi czy betonie, dokładność GPS trochę spada, co może być też problemem po zamontowaniu na kokpicie samochodu, ale nie na tyle, by pozycja skakała.
Głośnik z tyłu obudowy nie czaruje jakością pozwalającą cieszyć się muzyką, ale umożliwia prowadzenie wyraźnych rozmów w trybie głośnomówiącym.
F150 R2022: system i aplikacje
F150 R2022 pracuje pod kontrolą Androida 11 w prawie czystej wersji, czyli inaczej niż w Oukitelach, gdzie producencka nakładka jest dość uciążliwa. Tu wszystko jest o wiele bardziej przejrzyste, nie ma problemów z blokowaniem powiadomień czy agresywnym usypaniem aplikacji.
Producent dodał tylko trochę ozdobników – własne, ośmioboczne ikonki, „metalowy” zegar na ekranie blokady i podobny widżet pulpitu, do tego parę dodatkowych opcji w menu ustawień (np. tradycyjne DuraSpeed oraz „inteligentna pomoc” z dodatkowymi ułatwieniami, jak gesty), zmieniony jest też rozwijany pasek ikon szybkiego dostępu. Nie ma za to śmieciowych aplikacji, a jedynym dodatkiem tego typu jest ToolBag, czyli narzędziownik z latarką, kompasem, miernikiem dźwięku itd.
Oczywiście na nową wersję systemu nie ma co liczyć. I o ile aktualizacje zabezpieczeń pochodzą z 5 grudnia 2021, więc są jeszcze w miarę nowe, to już „aktualizacja systemowa Google Play” ma datę 1 stycznia 2021 r., a więc jest dość stara. I nie chce się to zaktualizować, co jest dziwne, bo za tę część odpowiada Google.
Aparat 64 Mpix – jakie robi zdjęcia?
F150 R2022 wyposażony jest w trzy tylne aparaty: główny 64 Mpix, do zdjęć nocnych 20 Mpix oraz makro 2 Mpix. Można też nagrywać filmy 4K w 30 kl./s. W aplikacji aparatu znajdziemy podstawowy zestaw ustawień i trybów, między innymi tryb profesjonalny, nocny, skanowanie QR, pełne 64 Mpix, AI Bokeh, do tego rozpoznawanie scen AI i HDR.
Jak się można domyślać, mimo matrycy o dużej rozdzielczości, trudno liczyć na taką jakość zdjęć, jak zapewniają popularne niepancerne marki w rodzaju Xiaomi czy Realme, gdzie producenci są w stanie lepiej przyłożyć się do oprogramowania.
Tragedii jednak nie ma. Zdjęcia w jasny dzień wychodzą znośnie, chociaż czasami brakuje szczegółów, zawodzi też kontrast. Mimo wszystko zabranie R2022 na fajną wycieczkę jako jedyny aparat nie musi być całkiem złym pomysłem, na ogół zdjęcia wychodzą akceptowalnie.
Gorzej jest w nocy, bo tryb nocny rzadko pozwoli na wykonanie wyraźnego zdjęcia. Nawet takie samograje, jak zdjęcie oświetlonej ulicy czy lampki świątecznej dekoracji, nie gwarantują, że zdjęcie będzie udane. Po prostu są rozmyte. Nie widać też zbyt dużej różnicy między trybem nocnym a standardowym.
Jest jeszcze specjalny aparat nocny (monochromatyczny), czyli coś jak „noktowizor”, znany dobrze z kilku innych pancernych modeli. Ten aparat używa dwóch diod LED do wyciągnięcia szczegółów nawet z kompletnej ciemności. Działa to fajnie, ale na bardzo krótkie dystanse. Producenci często zachwalają takie aparaty jako możliwość uchwycenia obiektywem w nocy dzikich zwierząt – i nie inaczej jest w przypadku F150, gdzie też tak jest to reklamowane. Niestety, to tylko obietnice. Zdjęcia dobrze wychodzą w pomieszczeniach, ale diody nie pozwolą już spojrzeć aparatem w głąb lasu, by między drzewami znaleźć coś interesującego – po kilku krokach (około 5 metrów) obraz jest za ciemny.
Aparat makro pomijam, bo to tylko typowy wypełniacz, żeby były trzy aparaty.
F150 R2022 – akumulator
F150 R2022 ma baterię 8300 mAh, która średnio pozwala mi na dwa dni intensywnej pracy, gdy ekran przez kilka godzin dziennie jest włączony i aktywne są różne aplikacje, sieć, powiadomienia itd. Włączenie odświeżania 90 Hz skraca ten czas o kilka godzin, więc z czasem przełączyłem się na stałe 60 Hz.
Telefon używany mniej intensywnie spokojnie wytrzyma 3, a może i 4 dni, więc będzie dobrym wyporem podczas dłuższych wypraw. W najdzikszych ostępach można aktywować tryb ekstremalny, gdy wyłączane są zbędne procesy w tle. Producent obiecuje około 50 dni pracy w tym trybie.
Ładowanie z mocą 18 W (9 V / 2 A) pozwala dość szybko podładować akumulator, a zasilenie do pełna trwa niecałe dwie godziny. Zabrakło jednak ładowania bezprzewodowego.
Testy F150 R2022 – podsumowanie
F150 R2022 to całkiem udany model, jak na cenę poniżej 1000 zł, choć jak zawsze są jakieś „ale”. Zalety to ciekawy wygląd, wysoka wytrzymałość, duży i ładny ekran z odświeżaniem 90 Hz i przyzwoitą jasnością, do tego wysoka wydajność i kultura pracy. System bliski „czystemu Androidowi” też wypada na plus. Aparat nie zachwyca, ale można nim zrobić zdjęcia, które nie odstraszą, a pod tym względem w pancernych telefonach zawsze jest przecież słabo. Jak dotąd dobrze działa GPS i funkcje komunikacyjne. Atutem jest też duża bateria i długi czas pracy.
Z kolei słabości F150 R2022 to niezbyt poręczna obudowa, w wersji Sahara zbyt lśniąca ramka w złotym kolorze, brak diody powiadomień, brak możliwości przypisania latarki do klawisza funkcyjnego i brak ładowania bezprzewodowego. Latarka też jest słaba, a dla mnie to bardzo ważne w smartfonie.