Ulefone Armor 5: test i recenzja miejskiego pancernika

Ulefone Armor 5 to smartfon o wzmocnionej odporności, który spośród innych pancerników wyróżnia się lżejszą stylistyką, a w szczególności – połyskliwym tyłem. Z powodzeniem sprawdzi się w trudnych warunkach na nartach czy latem na wędrówkach po szlakach, ale także na co dzień, w miejskiej dżungli. To ciekawa propozycja dla tych, których zniechęcają niezgrabne obudowy innych smarfonów o zwiększonej wytrzymałości.

Ulefone Armor 5 miał swoją premierę w 2018 roku, a do Polski, dzięki dystrybutorowi CK Mediator, trafił w ostatnie wakacje. Mimo upływu paru ładnych miesięcy to wciąż ciekawy model ze średniej półki. Jego cena na naszym rynku wynosi około tysiąca złotych. Zobaczmy więc, co otrzymamy za taką kwotę.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Wygląd

Na pierwszy rzut oka Ulefone Armor 5 wygląda jak zwykły smartfon ze szklanym tyłem, tyle że ubrany w pancerne etui. Oczywiście tak nie jest, to jednolita konstrukcja unibody o grubości 12,6 mm. W porównaniu do innych wzmocnionych telefon nie jest to bardzo dużo, więc przy szerokości 76 mm smartfon całkiem nieźle leży w dłoni i nie stwarza większych problemu z obsługą jedną ręką.

Krawędź obudowy okala na całej długości solidne, gumowane tworzywo, z lekko zaznaczonymi bumperami na rogach oraz metalowymi listwami wzmacniającymi na bokach. Przyciski zasilania i regulacji głośności są niezbyt wyraźne, więc w rękawiczkach obsługa będzie mniej wygodna, ale nie niemożliwa. Poza tymi dwoma przyciskami na bokach obudowy nie ma już żadnych innych klawiszy.

 

Portów także jest niewiele – w górnej części znajduje się wyjście jack na słuchawki, z prawej natomiast na dole port USB C. Obydwa złącza kryte są gumowymi zaślepkami, które można łatwo odchylić bez dodatkowych narzędzi. Jednocześnie zatyczki siedzą na swoim miejscu na tyle solidnie, że nie ma szans, by otworzyły się przypadkiem.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Jest także trzecie gniazdo, kryjące szufladkę na karty SIM lub microSD, ale tu już trzeba jednak posłużyć się dodatkowym narzędziem (znajduje się w zestawie), by podważyć zaślepkę. I jest w tym logika – do gniazda jack i USB sięga się znacznie częściej, do kart – w zasadzie tylko na początku, po pierwszym uruchomieniu smartfonu.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Port USB nie jest schowany głęboko, więc można smartfon naładować dowolną inną ładowarką z końcówką USB C.

Spójrzmy teraz na tył Ulefone’a Armor 5, bo to jest jedna ze szczególnych cech tego modelu, a zarazem jego największa zagadka. Na pierwszy rzut oka ta część obudowy wygląda jak szkło, ale dotyk zdradza, że jest to jakieś tworzywo sztuczne.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Producent określa ten materiał dosyć niejasno jako „kompozytowy”, a najprościej byłoby po prostu podsumować to słowem „plastik”. Tyle że zwykły plastik udający szkło błyskawicznie by się porysował. Tymczasem, wbrew moim wielkim obawom, Ulefone Armor 5 jest dobrze przygotowany na takie zagrożenia. Przez trzy tygodnie testów, podczas których smartfon był normalnie użytkowany i narażany na kontakt z brudnym śniegiem, błotem, kluczami w kieszeni, na obudowie pojawiły się tylko dwie, niewielkie rysy. Miałem już okazję testować smartfony ze szklanymi tyłami Gorilla Glass, które użytkowane w takich samych warunkach i po takim samym czasie łapały więcej rys, więc Armor 5 wypada na tym tle całkiem nieźle.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Oczywiście nie ma się co łudzić, że Ulefone zastosował tu jakieś kosmiczne, niezniszczalne tworzywo. Dalsze badania doprowadziły mnie do wniosku, że pod wpływem ostrego narzędzia będzie można tył smartfona jednak zarysować. Obawiam się też, że w starciu z piaskiem, na przykład na plaży, kompozytowy tył straci swą niewinność. Jeżeli jednak nie będzie to działanie celowe, użytkownik Ulefone’a Armor 5 będzie długi czas cieszył się dość estetycznym telefonem.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Dodatkowym elementem, który będzie minimalizował widoczność rys, jest połyskliwa warstwa, w ciekawy sposób załamująca światło. Nie tylko wygląda to efektownie, ale też sprawia, że zabrudzenia i ewentualne rysy stają się mniej widoczne.

Czy my cały czas mówimy o telefonie pancernym?

Faktycznie, można nabrać wątpliwości, bo takie opisy zazwyczaj towarzyszą delikatnym, szklanym cackom, a nie recenzjom sprzętu do zadań specjalnych. Mimo wszystko jednak Ulefone Armor 5 zdecydowanie zalicza się do pancerników, chociaż jest to model o stylistyce bardziej stonowanej, spodoba się więc tym, którzy nie przepadają za zbyt topornymi obudowami super odpornych smartfonów. Szczególnie efektownie prezentuje się wariant we wciąż modnym kolorze niebieskim, ale czarny z żółtymi akcentami także robi świetne wrażenie.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Ulefone Armor 5 zapewnia zgodność z normą IP68, jest więc w pełni pyłoszczelny i zniesie zanurzenie przez 60 minut na głębokości 1,5 m. Producent obiecuje także wytrzymałość na upadki, korozję i skrajne temperatury, nie podaje jednak danych, ile konkretnie smartfon wytrzyma, więc nie należy zakładać, że należy do najtwardszych. Mimo wszystko moje subiektywne wrażenia są jak najbardziej pozytywne, smartfon sporo zniesie i nie potłucze się po lądowaniu na kafelkach w łazience

.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Jak już wspomniałem, dzięki swym proporcjom Ulefone Armor 5 dobrze leży w dłoni, wygodnie się go obsługuje jedną ręką, wszystkie elementy można dosięgnąć kciukiem – boczne klawisze, jak i dotykowe przyciski Androida na dole ekranu. Gdy smartfon jest mokry, tylna ścianka staje się zbyt śliska, ale pewny uchwyt gwarantują gumowane krawędzie.

Całość jest świetnie wykonana, z dobrych jakościowo materiałów.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Ekran

Wyświetlacz chroniony jest przez szkło Gorilla Glass 4, więc także od frontu Ulefone Armor 5 przygotowany został na pracę w ciężkich warunkach.

Przekątna ekranu wynosi 5,85 cala, rozdzielczość to HD+ 1512 x 720, a proporcje – 18,9:9. Producent podaje, że stosunek wielkości wyświetlacza do obudowy to 91%, co wydaje mi się nieco naciągane, ale trudno mi to zweryfikować. Gęstość pikseli 286 ppi nie zachwyca, ale jest w sumie jeszcze dość typowa dla smartfonów do tysiąca złotych. Piksele troszkę widać, ale nie razi to jakoś strasznie, a przy zachowaniu standardowej odległości wzroku od smartfona obraz prezentuje się przyzwoicie.

Największą wadą ekranu jest… to, co producent uznał za zaletę. Czyli wcięcie – notch. Gdy powstawał Ulefone Armor 5, wcięcia były jeszcze „modne”, chociaż na przykładzie tego modelu widać, że nie zawsze jest to dobry pomysł. Po pierwsze notch w Armorze 5 jest bardzo szeroki i zajmuje dużą część górnej krawędzi ekranu. Wygląda to nieciekawie i nie można też tego wyłączyć czy programowo zamaskować.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Druga rzecz – przy rozdzielczości HD+ i tak szerokim wcięciu pozostaje niewiele miejsca na ikony powiadomień – w praktyce wyświetlane są tylko cztery. I chociaż z lewej strony notcha jest też miejsce na piątą, to się nie pojawia. Dla kogoś, kto przywykł w ten sposób monitorować zdarzenia na smartfonie, to duże utrudnienie – nie widać np. informacji o nowych połączeniach, SMS-ach, e-mailach itd. Oczywiście po rozwinięciu paska statusu te informacje już się pojawiają, można je też włączyć na ekranie blokady, a dodatkowo symbolizowane są przez system jako zielone kropki przy ikonach na pulpicie i w menu. Ale i tak w praktyce okazuje się to niewystarczające i trudno się do tego przyzwyczaić.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Poziom luminancji bieli oscyluje wokół 480 cd/m2, co nie jest niską wartością i teoretycznie w jasnym świetle nie powinno być problemu z odczytaniem treści na ekranie. Niestety ekran ma zbyt lśniąca powierzchnię, więc promienie słońca odbijają się w niej, utrudniając czytanie. W telefonie do zastosowań terenowych nie jest to najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Kolorystyka wyświetlacza, jak na IPS przystało, jest całkiem ładna. Czerń jest odrobinę zbyt szara, ale na znośnym poziomie, bardziej przeszkadzać może zaróżowienie bieli – chociaż tę cechę dostrzega się w zasadzie dopiero po porównaniu z innym smartfonem. Jak na ten segment cenowy nie można mieć zastrzeżeń, w sumie z ekranu w Ulefone Armor 5 korzysta się całkiem przyjemnie.

Pod wpływem wody ekran dość długo zachowuje swoje właściwości, czyli do pewnego stopnia można go obsługiwać mokrymi palcami, na przykład w deszczu. Zabrakło jednak trybu obsługi w rękawiczkach.

Odblokowanie ekranu

Z tyłu obudowy, pod wyświetlaczem, umieszczony jest czytnik linii papilarnych. Ulokowany został w wygodnym miejscu, więc palec trafia tam bez długich poszukiwań. W domowych warunkach sensor działa bez zarzutu, chociaż by uzyskać większą skuteczność, zarejestrowałem odcisk palca wskazującego dwa razy, jako dwa różne palce, za każdym razem wybierając trochę inny kąt przyłożenia. To rozwiązanie się sprawdzało, ale czytnik szybko tracił swą czułość pod wpływem wilgoci czy zabrudzeń. Taka reakcja to oczywiście typowe zjawisko w każdym smartfonie, tyle że w niektóre mają większy margines tolerancji, inne – jak Armor 5 – mniejszy.

Bardziej praktyczne może więc się okazać odblokowywanie za pomocą systemowej funkcji Smart Lock lub z wykorzystaniem skanowania twarzy. Działa to całkiem sprawnie, pod warunkiem, że jest odpowiednia ilość światła. Nie udało mi się oszukać telefonu zdjęciem.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Szybkość pracy

Silnikiem w Ulefone Armor 5 jest układ MediaTek MT6763, czyli Helio P23 – jeden z najczęściej stosowanych procesorów w pancernych smartfonach w 2018 roku, zamontowany na przykład w Ulefone Armor 3 czy kilku pancernikach DOOGEE. Układ ten wykonany jest w technologii 16 nm, składa się z ośmiu rdzeni o taktowaniu do 2 GHz, za grafikę odpowiada w nim GPU Mali-G71.

To dość przyzwoita jednostka, przeznaczona do modeli średniej klasy. Procesor wspierany jest przez 4 GB RAM, a miejsca na pliki otrzymujemy 64 GB. Jest to więc typowa specyfikacja smartfonów ze średniej półki cenowej.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Jak się spisuje w praktyce? Nie ma co ukrywać – Ulefone Armor 5 nie jest demonem szybkości i pierwsze wrażenia, po przełożeniu karty z flagowego modelu innego producenta były niezbyt pozytywne. Dość długo uruchamiają się aplikacje, niektóre lekko przycinają. Z czasem jednak, po przyzwyczajeniu się do nieco wolniejszego startu aplikacji w zasadzie nie miałem większych zastrzeżeń. Zdarzało się też, że używałem kilku aplikacji naraz i nie odnotowałem zbyt szybkiego zamykania programów w tle czy wyłączania działających na pierwszym planie. Prawidłowo działały aplikacje mapowe, a do opóźnień we wczytywaniu czy renderowaniu map dochodziło niezbyt często.

W testach syntetycznych Ulefone Armor 5 nie bije rekordów, ale mieści się gdzieś pomiędzy innymi średniakami. W AnTuTu smartfon uzyskał ponad 84 tys. punktów, słabo wypadł w 3DMark – Sling Shot Extreme zakończył się wynikami 450 (OpenGL) i 551 (Vulcan), czyli blisko 10-krotnie niższymi niż osiągają topowe flagowce.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Testy pamięci wewnętrznej eMMC zakończyły się też standardowymi wynikami dla tej klasy smartfonów – w liniowym odczycie Armor 5 osiąga rezultat 288 MB/s. Nie jest to bardzo mało, ale jednak przyczynia się do niezbyt szybkiego startu aplikacji.

 

 

Komunikacja

Ulefone Armor 5 to smartfon Dual SIM (2x nano) ze złączem hybrydowym, współdzielonym z czytnikiem microSD. Łączność z siecią zapewnia LTE działające na obydwu kartach SIM (i obydwie można jednocześnie zalogować do sieci 4G), w zakresach 2100, 1800, 2600, 900 i 800 MHz.

MediaTek zastosował w Helio P23 modem LTE kat. 7 (pobieranie) i kat. 13 (wysyłanie), co w teorii oznacza możliwość osiągnięcia prędkości 300 Mbps podczas pobierania. W praktyce jak zawsze wszystko zależy od sieci, w moim przypadku wyniki pomiarów sięgały maksymalnie niecałych 67 Mbps (karty sieci Play i Orange, testy w Warszawie). Czyli bez rewelacji, ale nie ma też problemów z płynnym korzystaniem z internetu, ze streamingiem wideo włącznie. Poza terenem zurbanizowanym nie odnotowałem problemów z nieuzasadnioną utratą zasięgu, smartfon płynnie przełączał się między 3G a 4G.

 

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n też odbiega od teoretycznych możliwości – w sieci 120 Mbps udało mi się maksymalnie uzyskać 78 Mbps, chociaż częściej było to 60 Mbps (w odległości 1 m od routera, gdzie modele z wyższej półki wyciągają ponad 110 Mbps).

Złącze Bluetooth 4.0 wykorzystywałem głównie w połączeniu z urządzeniami audio i tu żadnych problemów nie odnotowałem. Ulefone Armor 5 szybko się parował, zapewniając wysoką jakość dźwięku, nie dochodziło do przerw w połączeniu.

Jakość połączeń głosowych nie budzi zastrzeżeń – mimo pancernej obudowy nie ma poczucia, że rozmawia się w głębokiej studni.

Dźwięk

Ulefone Armom 5 wyposażony jest w oddzielny układ AWINIC AW8736, który na słuchawkach zapewnia dobra jakość dźwięku, zarówno w połączeniu kablowym, jak i przez Bluetooth. Niestety mankamentem jest głośnik do multimediów.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Jego wylot to wąska szparka na tyle obudowy. Wydobywający się z niej dźwięk jest płaski, a na dodatek bardzo łatwo zakryć głośnik palcem, co całkowicie zagłusza sygnał. Z tego powodu rozmowy w trybie głośnomówiący nie należą do zbyt komfortowych. Słuchawki są więc niezbędne.

Nawigacja

Układy MediaTek nie zachwycają  jakością odbieranego sygnału GPS i niestety tak też jest w przypadku Helio P23 zamontowanego w Armorze 5. Odbiornik GPS/GLONASS wspierany przez lokalizację po sieci szybko ustala pozycję i w popularnych aplikacjach mapowych, jak Google Maps, czy też tych mniej oczywistych, jak OsmAnd+, bardzo dokładnie wskazuje miejsce, w których znajduje się użytkownik. Na ogół dobrze też spisuje się podczas jazdy z włączoną nawigacją samochodową.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

W czym więc problem? Błędy jednak się  zdarzają, co najlepiej widać w aplikacjach zapisujących ślad GPS, które nie mają  funkcji kompensujących błędy. Na otwartym terenie błędy logowania nie są bardzo duże, czasami nie pojawiają się w ogóle. W skrajnych wypadkach jednak odbiornik GPS potrafił skakać o dobre kilkadziesiąt metrów (60-80 m), ścinając przy tym zakręty. Do takich sytuacji dochodziło w gęstej zabudowie miejskiej, ale także w lesie. Błędy nie były normą, jednak dały się wyraźnie zauważyć.

Prawidłowy zapis śladu GPS – dokładne odwzorowanie trasy podczas biegania

Tu już widać błędy – czerwona linia to rysowany odręcznie przebieg trasy, granatowa to zapis z GPS

System

Ulefone Armor 5 zarządzany jest przez system Android 8.1. Jest to niemal czysta wersja systemu z nielicznymi zmianami producenta. W menu ustawień Ulefone dodał własne, kolorowe ikony, znalazła się tam też znana z wielu smartfonów z układami MediaTeka funkcja Duraspeed. Pozwala ona zarządzać szybkością działania aplikacji poprzez ograniczenie procesów działających w tle.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

W zasobniku z aplikacjami użytkownik znajdzie standardowy wybór aplikacji Google, a także instalowany często w pancernikach zestaw narzędzi Outdoor Toolbox, gdzie znalazła się latarka (niestety, dosyć przeciętna, wykorzystuje diody aparatu), kompas, poziomica, lupa i narzędzia pomiarowe.

System działa dość płynnie, nie zdarzają się żadne, niemiłe niespodzianki.

Aparat

Połączenie matrycy 13 Mpix (interpolowanej do 16 Mpix) z dodatkową 5 Mpix mogłoby przynieść ciekawe efekty, jednak przesłona o wartości ƒ/2,2, charakterystyczna dla low-endowych smarfonów, to zdecydowanie słaby element aparatu w Ulefone Armor 5. Oprogramowanie jest całkiem bogate, poza zwykłym trybem jest SLR (do robienia efektu rozmycia tła), tryb pięknej twarzy oraz tryb panoramy. Nie zabrakło HDR i dodatkowych filtrów.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

 

Niestety, ciemna optyka dość szybko daje się we znaki. Zdjęcia trochę zbyt często wychodzą rozmyte, już nawet przy lekkim zachmurzeniu pojawiają się problemy z ostrością. Tym bardziej więc trudno myśleć o udanym zdjęciu wieczorem, w nocy lub w lekko zaciemnionych pomieszczeniach. Złapanie ostrości podczas robienia zdjęcia czasem stwarza problemy – bywa, że aparat 2-3 sekundy ostrzy, a efekt i tak jest nie najlepszy.

Inne mankamenty zdjęć to nadmierne spłaszczenie kolorów, co widać zwłaszcza na niebie – zamiast chmur na fotografii nierzadko pojawia się jednolita, biała lub szara plama.

 

Mimo wszystko nie jest całkiem tragicznie. Po zrobieniu serii zdjęć w jasny lub lekko zachmurzony dzień przeważająca część fotografii wyjdzie całkiem udanie, a tylko kilka nadawać się będzie do kosza. Ulefone Armor 5 może więc warunkowo zastąpić oddzielny aparat na wycieczce w góry czy na rejsie pod żaglami, ale w trudniejszych warunkach oświetleniowych smartfon już sobie nie poradzi.

Galeria zdjęć Ulefone Armor 5

Przedni aparat otrzymał matrycę 8 Mpix, a zdjęcia interpolowane są do 13 Mpix. Przysłona ma wartość ƒ/2,4, ale wbrew pozorom zdjęcia nie wychodzą źle. Osoba na pierwszym planie zazwyczaj jest wyraźna, kolory są naturalne, ostrość bez zarzutu, nie zawsze jednak w pełni oddane zostanie tło. Czyli robiąc sobie selfika nad przepaścią, musimy się liczyć, że groza sytuacji niekoniecznie zostanie w pełni oddana.

Wideo w głównym aparacie nagrywane jest w maksymalnej rozdzielczości Full HD i gęstością do 30 kl./s. Jakość filmów jest akceptowalna, chociaż do mankamentów należy słaby dźwięk mono, dodatkowo mikrofon słabo zbiera dźwięki z oddali. Nagrania wideo o bitrate 17,5 Mbps nie zawsze też trzymają liczbę klatek, która spada czasami do poziomu ok. 22 Mbps.

Bateria

Akumulator o pojemności 5000 mAh – to wydaje się sporo. Niestety, od razu przejdę do rzeczy – czas pracy Ulefone’a Armor 5 jest zaledwie zadowalający. Na pełne dwa dni raczej nie ma co liczyć, chyba że smartfon będzie mało używany. U mnie było to raczej około 1,5 dnia i kilka razy miałem poczucie zbyt szybkiego wyładowania się. Mimo że smartfon ma ekran o niezbyt dużej rozdzielczości i procesor wykonany we względnie oszczędnej litografii 12 nm, to najwyraźniej zabrakło optymalizacji systemu.

W teście nieustannego przeglądania stron WWW przez Wi-Fi, w maksymalnej jasności, Armor 5 przepracował niecałe osiem godzin (472 minuty), a w teście odtwarzania wideo 720p bateria wytrzymała 7 godzin i 17 minut (437 min). Nie są to złe czasy, ale po akumulatorze o takiej pojemności można by się spodziewać dłuższego działania.

Naładowanie baterii do pełna za pomocą ładowarki 5V 2A trwa około 3 godzin, można też wykorzystać ładowarkę 10W bezprzewodową w standardzie Qi. Takiej akurat pod ręką w tej chwili nie mam, ale sprawdziłem z inną QI i działa niezawodnie.

Ulefone Armor 5 test i recenzja

Ulefone Armor 5: WERDYKT

W chińskich sklepach online (np. Gearbest, AliExpress) Ulefone Armor 5 dostępny jest już za około 700 zł, w polskiej dystrybucji, kosztuje około 1000 zł. Różnica wydawać się może spora, ale kupując na naszym rynku, minimalizujemy ryzyko związane z realizacją gwarancji i ogólnie obsługą serwisową. Obydwie ceny odzwierciedlają możliwości smartfona – wydając do tysiąca złotych, musimy nastawić się  na produkt ze średniej półki, który raczej nie zamierza konkurować z flagowcami. Ulefone Armor 5 jest bardzo ciekawym smartfonem, z którego się miło korzysta, zarówno w mieście, jak i w cięższym terenie. Na plus liczy się głównie atrakcyjny wygląd, solidne wykonanie i duża odporność. Można mu wybaczyć pewne słabości, jednak nie sposób im zaprzeczyć – tu wspólnym mianownikiem będzie słowo „średni”, które opisuje wydajność, jakość zdjęć, czas pracy na baterii czy wierność sygnału GPS. To jest jeden z tych modeli, który powoduje u mnie myśl: „Byłby rewelacyjny, gdyby…” – i tu dopowiadam sobie, co bym chciał innego, lepszego. Żadna z tych słabości nie jest dyskwalifikująca, ale każda powoduje lekkie uczucie niedosytu. Mimo wszystko oceniam Ulefone Armor 5 na plus.

Gdzie kupić najtaniej: 

WADY

  • Miewa problemy z wiernym zapisem śladu GPS
  • Zbyt szerokie wcięcie w ekranie
  • Aparat nie radzi sobie w słabym oświetleniu
  • Słaby głośnik

ZALETY

  • Ciekawe wzornictwo, nietypowe dla pancerników
  • Wysoka odporność
  • Wysoka ergonomia, stosunkowo niewielkie rozmiary
  • Czysty system, stabilne działanie
  • Dobra jakość dźwięku na słuchawkach
  • Niezłe wyposażenie jak na tę półkę cenową: NFC, USB C, ładowanie bezprzewodowe

OCENA: 8,0

  • Wzornictwo 9/10
  • Odporność 9/10
  • Jakość wykonania 9/10
  • Ekran 7/10
  • Wydajność 6/10
  • Komunikacja 8/10
  • Nawigacja 7/10
  • Oprogramowanie 9/10
  • Aparat 7/10
  • Akumulator 8/10
  • Opłacalność 9/10

Ulefone Armor 5: dane techniczne

  • Odporność IP68, zanurzenie 1,5 m przez 60 minut
  • System operacyjny Android 8.1
  • Procesor MediaTek MT6763, Helio P23, 8 rdzeni do 2 GHz, GPU Mali-G71
  • Pamięć 4 GB RAM, 64 GB ROM
  • Karta pamięci microSD do 256 GB
  • Ekran IPS, 5,85 cala, HD+ (1512 x 720), 18,9:9, 286 ppi
  • Zakresy 2G GSM: 1900/1800/850/900, 3G WCDMA: 2100/850/900, 4G FDD-LTE:
  • 2100/1800/2600/900/800 (B1/3/7/8/20)
  • Dual SIM nano (złącze hybrydowe)
  • Transfer danych LTE kat. 7/13, 300/150 Mbps
  • Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, 2,4 i 5 GHz
  • Bluetooth v 4.0
  • NFC
  • USB 2.0 typu C
  • Lokalizacja A-GPS, GPS, GLONASS
  • Radio FM
  • Główny aparat fotograficzny 13 Mpix (interpolacja do 16 Mpix) + 5 Mpix, f/2,2, flesz LED, HDR
  • Przedni aparat 8 Mpix (interpolacja do 13 Mpix), f/2,4
  • Nagrywanie wideo Full HD 30 kl./s
  • Czytnik linii papilarnych
  • Akumulator Li-Poly 5000 mAh, ładowanie bezprzewodowe Qi
  • Wymiary 158,3 x 76 x 12,6 mm
  • Waga 228 g
  • Cena ok. 1000 zł

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Ulefone Armor 6 – test i recenzja „króla pancerników” w przekrzywionej koronie

Ulefone Armor X – test i recenzja budżetowego pancernika


Facebooktwitterredditlinkedinmail