Niszczy oczywiście na swoim kolejnym filmiku na YouTube i niszczy bezskutecznie. Nawet jeżeli uznamy, że tego typu wideo to zazwyczaj marketingowe mydlenie oczu, to jednak ziarnko prawny w tym jest. Po kolejnych dniach testów pancernika Ulefone Armor 6 jestem dość zadowolony z jakości wykonania i dużej wytrzymałości tego sprzętu, chociaż jest też jedna wada – nie wiem, czy nie krytyczna…
Przyznam się, że na tak ekstremalne testy Ulefone Armor 6, jak widać na filmiku (podobnie, jak i na tym ==> KLIK), jeszcze się nie zdecydowałem (ok, nie zdecyduję się w ogóle, dopóki nie dostanę do ręki egzemplarza „do zniszczenia”), ale moje ogólne wrażenia pod względem wytrzymałości Armora 6 są jak najlepsze.
Smartfon daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa. Jest duży, ma spory ekran 6,2 cala, co z oczywistych względów jest zaletą, a jednocześnie obudowa ma takie proporcje i wymiary, że Ulefone Armor 6 świetnie leży w dłoni. W ciągu kilku dni zdążyłem go już parę razy solidnie narazić na deszcz i błoto, zaliczył też kilka upadków. Upadków testowych – bo jest mała szans, by smartfon wyleciał z dłoni. Tylna część obudowy – chropowata, z dodatkowymi nacięciami – to rewelacyjne rozwiązanie, dzięki któremu Ulefone Armor 6 nie wypada z reki nawet, gdy palce są mokre od wody. To niby oczywiste w pancernych telefonach, ale nie do końca – producenci stosują różne materiały, czasem jest to metal, czasem coś, co przypomina szkło, jeszcze w innych przypadkach – twardy, gruby plastik. Takie rodzaje wykończenia nie zawsze zapewniają mocny uchwyt, zwłaszcza podczas deszczu.
Niestety, te świetne wrażenia z testów psuje jeden mankament, który być może w ostatecznej ocenie skłoni mnie do znacznego obniżenia noty w recenzji Ulefone’a Armor 6. Chodzi o zaskakująco ciemny ekran. W pomieszczeniu wyświetlacz robi doskonałe wrażenie – kolory są żywe, szczegółowość wysoka, kontrast wydaje się też niezły…
Niestety, po wyjściu pod odkryte niebo szybko daje się zauważyć słabości ekranu. W ostrym słońcu praktycznie nic nie widać, zwłaszcza gdy używana aplikacja ma ciemny interfejs. Mapy w aplikacjach nawigacyjnych na szczęście są w miarę widoczne, więc gdzieś tam w dzikich ostępach pod tym względem telefon się sprawdzi i doprowadzi użytkownika do celu, ale o pełnym komforcie nie ma mowy.
Nawet testowany przeze mnie równolegle Maxcom MS571 LTE STRONG, telefon z niższej półki, o znacznie skromniejszej specyfikacji, ma jaśniejszy i bardziej wyraźny ekran niż okrzyknięty przez producenta królem pancerników Ulefone Armor 6. W telefonie do zadań specjalnych, który ma sprawdzić się między innymi na dalekich i długich wyprawach turystycznych, taka słabość jest niewybaczalna.

Przy zachmurzonym niebie, gdy wyświetlane są niezbyt ciemne elementy, coś tam jeszcze widać…
Producent wyposażył Armora 6 w czujnik promieniowania UV, który ma chronić przed szkodliwym działaniem zbyt silnego światła słonecznego – czyli smartfon został zaprojektowany do wykorzystania w tych regionach świata, gdzie jest bardzo słonecznie. Paradoksem jest jednak to, że użytkownik w skrajnie niesprzyjających warunkach może się nawet nie dowiedzieć, że słońce jest zbyt silne, bo po prostu nie będzie nic widział na ekranie… Lśniąca powierzchnia szkła chroniącego wyświetlacz też robi zresztą swoje…
To coś niezrozumiałego – może to jakaś wada oprogramowania? Może producent to naprawi wraz z jakąś aktualizacją? Może… Ale jakoś na to bym nie liczył, skoro Ulefone nie potrafi nawet wydać działającej aktualizacji OTA (wciąż nie udało mi się zainstalować tej, która pojawiła się po pierwszym włączeniu smartfona). Zapowiada się więc pancernikowa porażka roku. To mi przy okazji podsunęło pomysł na kolejne zestawienie roczne. Nie tylko „Najlepsze pancerne smartfony roku TOP10”, ale także – właśnie te „porażki roku”. Które miejsce zajmie w tym roku Ulefone Armor 6…?
Ulefone Armor 6 – test i recenzja „króla pancerników” w przekrzywionej koronie