RUGGED PHONES V10 i TOUGHPHONE C7, czyli pancerne smartfony polskich marek. Skąd je znamy?

Ponieważ dobija mi się tu producent i zachwala nowości w komentarzach, postanowiłem napisać kilka słów o dwóch nowych modelach na polskim rynku – RUGGED PHONES V10 i TOUGHPHONE C7. Firma jest polska, marki też polskie, ale czym tak naprawdę są te dwa pancerniki?

Obydwie marki – RUGGED PHONES oraz TOUGHPHONE – należą do polskiej firmy BMF z siedzibą w Wierzchowisku, niedaleko Częstochowy. W swoim czasie testowałem parę ich modeli dla czasopisma, w którym kiedyś pracowałem. To był całkiem fajny sprzęt, chociaż też nie wyróżniał się na tle chińskich telefonów podobnej klasy. Być może były to brandowane urządzenia producentów z Chin, ale nie rzucało się to w oczy.

Wtedy była zresztą inna sytuacja. Te 5-6 lat temu sprowadzenie pancernego smartfonu z Chin nie było proste. Sklepy nie były jeszcze tak otwarte na polskich klientów, jak dziś, również oficjalni dystrybutorzy jeszcze nie odkryli potencjału tego rynku. Sami producenci też dopiero się rozkręcali. W sumie więc polskie odpowiedniki nie musiały być złym pomysłem, bo były dostępne od ręki, z gwarancją, z fakturą, z pewnego źródła.

Mankament stanowiły wysokie ceny, ale ponieważ nie było jeszcze takiego wyboru, dla niektórych nabywców telefony firmowane przez BMF mogły okazać się atrakcyjne.

Niedawno, po dłuższym okresie stagnacji firmy, do sprzedaży trafiły telefony RUGGED PHONES V10 i TOUGHPHONE C7. Cóż to takiego dokładnie?

RUGGED PHONES V10 kosztuje 2499 zł. Jego odpowiednik na Banggood oznacza wydatek około 1200 zł, a w Polsce – ponad 1700 zł. Jest to nic innego, jak DOOGEE V10, co sugeruje nawet nazwa. Firma BMF dodała własny logotyp i… właśnie nie wiem, co jeszcze, bo nawet na stronie RUGGED PHONES wykorzystywane są grafiki DOOGEE.

 

 

To oczywiście bardzo fajny telefon 5G z chipsetem Dimensity 700, ekranem 6,39 cala (HD+), aparatem 48 Mpix i baterią 8500 mAh (33 W). Ciekawostka jest pirometr wykorzystujący podczerwień. Jednak to samo można mieć za pół ceny.

 

 

Drugi telefon, TOUGHPHONE C7, również kosztuje 2499 zł, ma podobną i całkiem fajną specyfikację: ekran 6,3 cala Full HD+, chipset Dimensity 700, łączność 5G, główny aparat 48 Mpix, do tego akumulator 8280 mAh.

Za ile można dostać oryginał? Za około 1110 zł na Banggood. To akurat już mniej znany telefon – HOTWAV CYBER 7. Ten debiutujący w segmencie rugged producent z Chin stworzył model inspirowany grą Cyberpunk 2077, więc nazwa nie jest przypadkowa. Smartfon przedstawia się dosyć ciekawie i za około 1100 zł może być niezłym wyborem. Jednak nasza podczęstochowska wersja wydaje się zbyt wysoko wyceniona.

W ofercie BMF namierzyłem w ostatniej chwili jeszcze jeden telefon – RUGGED PHONES X10 PRO za 2299 zł. W tym przypadku otrzymujemy model jeszcze innego producenta z Chin – Umidigi Bison X10 Pro. Na Banggood ten smartfon oferowany jest w tej chwili w przedsprzedaży za… około 608 zł. No cóż…


Facebooktwitterredditlinkedinmail

Komentarze do: “RUGGED PHONES V10 i TOUGHPHONE C7, czyli pancerne smartfony polskich marek. Skąd je znamy?

  1. czyli „polskość ” tego cudu techniki polega na naklejeniu , namalowaniu logo rugget phones ” na chińczyka zmontowanego , wymyślonego w chinach. i już mamy polski ..produkt. jest to podobne do innej ” rodzimej ” firmy mpt . tez zamawaiaja kontenery telefonów w chinach. tam dokleja sie logo i płynie to do nas jako nowoczesna , polska technologia : )

    1. Po półtorej roku z hammerem Energy 2 mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Były przejścia, jak wymiana telefonu na nowy itp itd. Pisałem o tym w niedawnym wpisie o tym, że kolejne modele otrzymały certyfikat Android enterprise. Tylko wybierając telefon za niecałe 600 zł godziłem się na kompromisy. Głównym czynnikiem była bateria. Na Android 9 trzymała czasem i 5 dni, a po aktualizacji do 10 już tylko 2.. dodam, że przy dwójce dzieci i przez to, że pracuje na nocki to tryb samolotowy włączam często. Myślę, że gdybym był kierowcą, jak kiedyś to 5000 mAh ubijałbym w kilka godzin.

      Poza tym, że aktualizacja dla mnie zabiła telefon to wszystko jest spoko. Samo urządzenie git, nie rozleciał się, a spadł parę razy. Serwis super. Całokształt współpracy z mptech oceniam na bardzo dobry. Tylko, jak wyżej. To telefon za 5-6 stówek. Następny raczej już nie będzie hammer, chyba że wypuszczą coś z kamerą termo. Ale pewnie będzie to kosztowało tylko co auto 😛

      W przypadku tutejszym, czyli rugged/tough phones idea jest ok. Osobiście nie mam doświadczenia kupowania na bangood, na Ali najdroższą rzeczą, jaka kupiłem to 2x czujniki samochodowe co przekroczyło trochę ponad 100 zł. Powodem głównie jest gwarancja, różne tu rzeczy gdzieś opisywaliście w komentarzach i często kończyło się to działaniem we własnym zakresie. Więc taka firma, która ściąga kontener i nakleja swoje logo, ok, ja akceptuje. Dla mnie jest to dużo wygodniejsze kupić jednak w Polsce, ale. Jeśli to działa, jest serwis i kontakt no i przede wszystkim cena. ostatni model tu opisywany rozłożył moim zdaniem firmę na łopatki. W internetach cena 608 zł, a tu 2299. Pozostaje życzyć powodzenia.

      1. Niestety, im wyższy Android, tym gorzej. Na niektórych telefonach/tabletach celowo robiłem downgrade o dwa Andki niżej – i wszystko działało dwa razy lepiej. Jeśli dziewiątka działała lepiej, wgraj mu stary stockowy ROM z 9-ką i przedumaną 10-kę masz z głowy.

        1. Ja tam używam Androida 10 i Androida 11 i jestem zadowolony, za to jak biorę jakiś starszy model z Androidem 9 czy 8, to już coraz ciężej mi się ich używa. Aktualizacja do nowszej wersji faktycznie czasem psuje, zwłaszcza gdy chodzi o chińskie modele na MediaTekach, jednak w nowym urządzeniu wolę jak najnowszą wersję softu. W Androidach od 10 ma to np. znaczenie dotyczące dystrybucji części aktualizacji systemowych.

      2. Ja też nie mam nic przeciwko idei brandowania telefonów z Chin i sprzedawania ich pod polską marką. Z taki powodów, jak wymieniasz. Sam nie mam obaw przed zakupami w Chinach – kupowałem wiele razy na Banggood i zawsze obsługa była wzorowa. Z gwarancją musiałbym się trochę nagimnastykować, ale jest to wkalkulowane w cenę i jak dotąd nie narzekałem. Jednak rozumiem obawy innych, zwłaszcza, gdy ktoś chce mieć telefon na dłużej, a nie tylko do testów i poużywania przez jakiś czas, aż pojawi się nowy.
        Tylko pozostaje kwesta ceny. Hammerowi bardzo kibicuję i lubię mPTech, chociaż zdaję sobie sprawę ze słabości ich sprzętu – przede wszystkim Hammery są za drogie w stosunku do możliwości. Jeżeli chodzi o te telefony BMF, to mimo że to przeklejki Doogee, Hotwav i Umidigi, to też bym nawet uznał to za OK, gdyby znów nie kwestia cen z kosmosu. Szkoda, bo w sumie może te marki RUGGED PHONES i TOUGHPHONE mogłyby na nowo coś wnieść na nasz rynek, ale obawiam się, że w takiej formule to nie przejdzie.

        1. Ostatnio szukałem na polskim rynku czegoś na zastępstwo mojego Armora 6e, niestety nic ciekawego nie mogłem znaleźć a jeśli już to cena zabija ofertę. Byłem gotów zapłacić 1500pln za telefon który w Chinach kupił bym za połowę tej kwoty(mniej więcej taka kiedyś była przebitka w przypadku Hammera Axe Pro który był niczym innym jak Nomu S30), niestety ku mojemu zdziwieniu nie było nic na czym można by było zawiesić oko. Objechałem kilka galerii handlowych w KRK odwiedzając różne sklepy w poszukiwaniu kandydata do uszczuplenia mojego portfela i nic w rezultacie z tej oferty nie wybrałem. Oferta naszych sklepów stacjonarnych nawet jest zwyczajnie uboga. W Euro RTV AGD ekspedient mnie rozbawił twierdząc że mogą mi sprowadzić dowolny tel z ich strony w ciągu 2 dni i będę mógł go obejrzeć, niestety bez włączania go przed kupnem :D. Koniec końców skończyło się na ali, kupiłem Blackview bv8800, ciężki toporny, solidny i atrakcyjny cenowo kawał cegły.
          A wracając do naszych brandów to Hammery wyraźnie się odróżniają od konkurencji, chyba jako jedyni coś robią przy sofcie. Pamiętam jaki byłem zły gdy mojego Nomu S30, którego kupiłem w przedpremierze Chińczycy olali twierdząc że nie da się zrobić aktualizacji dla ich pierwszego produktu flagowego. Hammer z kolei na tą samą platformę sprzętową wypuszczał aktualizacje.
          Tym razem również padło na Chiny, ale w przyszłości kto wie od kogo kupię kolejny tel. Może i nawet od któregoś z naszych brandów.

  2. Wolę kupić drożej ale z polskim serwisem i wsparciem. Mogę też odliczy VAT i podatek.

    1. Oczywiście, to są atuty, tego nikt nie kwestionuje. Prowadzę działalność i bardzo mi brakuje możliwości wrzucenia telefonów z Chin w koszta, jednak czasami jednak bardziej się opłaca machnąć na to ręką. Wszystko zależy od końcowej ceny.

  3. To zabawne, że ktoś kto uważa się za fachowca z wiedzą liczy na to, że jego smartfon nie jest wyprodukowany w chinach lub większość głównych podzespołów nie ma pochodzenia z Chin. Można się oszukiwać. Tak naprawdę obecnie w czasach globalizacji zaczynamy wracać i cenić markę i sprzedawcę bo to on jest naszym jedynym kontaktem. Jeśli jest w Polsce możemy skorzystać z wielu praw konsumenckich. Cwaniakowanie zazwyczaj kosztuje kilka razy więcej.

    1. Ale nie w tym problem, że urządzenie powstaje w Chinach, bo tam produkują wszyscy producenci smartfonów, także ci najwięksi. Ja z tym nie mam żadnych problemów, ale jak czytam opinie użytkowników i osób szukających dla siebie telefonów pancernych, polityka polegająca na brandowaniu polską marką istniejących produktów chińskich marek budzi kontrowersje.

      Oczywiście jest polski serwis, lokalizacja itd – to są niewątpliwe zalety, więc w sumie dlaczego nie – Doogee czy Umidigi w nowym wcieleniu mógłby być fajną alternatywą. To też mi nie przeszkadza. Wszystko rozbija się jednak o cenę – gdy telefon kosztuje o 50% czy 100% więcej niż chiński pierwowzór, to już taka ofert traci na swoje atrakcyjności.

      Nie zamierzam się wymądrzać, jak kto ma prowadzić swój biznes. Wspieram polskich przedsiębiorców, życzę im sukcesu, chciałbym też, by przybywało polskich marek pancernych urządzeń. Z drugiej jednak strony chciałbym, by czytelnicy, potencjalni nabywcy takich urządzeń, mieli pełną świadomość, co właściwie jest im oferowane.

      1. Takich „producentów” jest masa. Prężnie działa rumuński iHunt. Jako „producent” wypuścili pod tą nazwą… 67 modeli telefonów, w tym masę pancerników. Dla śmiechu możecie sobie wyszukać ich stronkę i wybrać opcję wyświetlenia telefonów „marki” iHunt (bowiem sprzedają jeszcze inne, a jakże!). Czego tam nie ma…Znajdziecie wszystko: znane modele Oukitela np. Oukitel WP15 nazywa się iHunt Titan P15000 Pro 20022 (ładna, długa nazwa), a Doogee S88 Pro to iHunt Iron Mask 2022 (najfajniejsze są te dopiski „2022”). Ceny? Jak u „polskich” producentów, dwa, w porywach trzy razy wyższe niż oryginał. Ale „eksportują” np. na Ukrainę, gdzie marka jest dostępna w największej sieci ze sprzętem elektronicznym. Można? Można! Albo moszna…

        1. załóż własna firme i sprowadzaj chińczyki mądralo z moszną. i też będziesz zarabiał w porywach dwa , trzy razy ceną

          1. Problem, mądralo, polega na tym, że oni CHCIELIBY zarabiać dwa, trzy razy więcej, ale z tego co słyszę z prawa i lewa, to poza garstką niedouczonych, których zawsze paru się znajdzie, jednak NIE robią kokosów. Janusz zawsze traci, szczególnie, kiedy wyschnie źródło frajerów.