Czy modułowe pancerne smartfony mają w ogóle sens? Zastanówmy się…

Wczoraj ruszyła długo oczekiwana kampania DOOGEE S90 na Kickstarterze, modułowego smartfona o wzmocnionej konstrukcji. Wprowadzenie tego modelu do sprzedaży wywołało duże zainteresowanie, chociaż z komentarzy na grupie FB, dotyczącej tego projektu, widać, że wielu potencjalnych nabywców S90 ma wątpliwości. Zastanówmy się więc, czy modułowy pancernik ma w ogóle sens?

Wątpliwości wciąż niedoszłych klientów DOOGEE dotyczą głównie spraw prozaicznych, a więc pojawiają się pytania o jakość sprzętu, działanie sieci 4G, sposób realizacji zamówienia i terminy dostaw. Kwestie realnej przydatności takiego smartfona nie zaprzątają zbytniej uwagi fanów pancerników, a od tego warto zacząć.

 

Pytanie „czy modułowe pancerne smartfony mają sens?” należałoby poprzedzić pytaniem: czy sens mają jakiekolwiek modułowe smartfony? Niewątpliwie modułowa konstrukcja była tym, co w swoim czasie wzbudziło spore emocje w świecie urządzeń mobilnych. Na początku wyobraźnia poodsuwała wizje, że będzie jak z komputerami PC – użytkownik będzie mógł w swoim smartfonie wymienić procesor, dołożyć RAM i wymienić aparat na lepszy. Bajka, po prostu bajka i… bajką to pozostanie.

Trochę bardziej realistycznie podeszła do sprawy firma LG, która wraz ze swoim modelem G5 – pierwszym smartfonem modułowym – wprowadziła możliwość dodawania modułów np. lepszego aparatu czy przetwornika dźwięku i… zaliczyła wpadkę. Klienci nie byli zainteresowani, bo moduły były drogie, brzydko wyglądały po zamontowaniu, okazały się też niepraktyczne.

Kolejnym dużym producentem, który sięgną po pomysł modułowych smartfonów była firma Lenovo wraz z należącą do niej marką Moto/Motorola. Seria smartfonów Moto Z była świetnie pomyślana, a magnetyczne złącze na tyle obudowy, pozwalające na dołączanie modułów, stało się wyznacznikiem trendu, nawet swego rodzaju standardem i z takiego rozwiązania dziś korzysta też DOOGEE w modelu S90. Moduły do Moto Z są naprawdę genialne – powstało ich już kilkadziesiąt, od zwykłej nakładki na obudowę, zmieniającej tylko wygląd, przez dodatkową baterię, po dodatkowe głośniki, gamepad, aparat, moduł 5G na projektorze i drukarce Polaroid Insta-Share skończywszy. Producent zorganizował nawet konkurs, w którym zbierał pomysły na kolejne moduły. Całość tworzy spójny ekosystem zaprojektowany na kilka generacji sprzętu, wielu użytkowników dało się więc namówić i skorzystało z propozycji Motoroli.

Jednak nawet i to nie przyczyniło się do rewolucji w świecie mobilnych technologii. Motorola jakoś już nie nagłaśnia istnienia swojego modułowego ekosystemu, nie ma spektakularnych premier, inni producenci smartfonów też nie podjęli tematu (z wyjątkiem DOOGEE teraz). Problemów jest kilka: moduły wciąż są dość drogie, a nie zawsze zapewniają odpowiednia jakość. Dodatkowy moduł aparatu Hasselblad True Zoom kosztuje ponad 1000 zł, a niewiele wnosi. Większy sens jest dołożenie tej kwoty do lepszego, flagowego modelu smartfona, który robi dobre zdjęcia bez żadnych nieporęcznych nakładek. Podobnie jest z głośnikowym modułem JBL – lepiej kupić porządny głośnik Bluetooth, który podłączymy z różnymi urządzeniami, a nie tylko z Moto Z. I tak dalej… Stając przed alternatywą – moduł czy osobne akcesorium – w wielu przypadkach rozsądek nakazuje wybrać to drugie. Wyjątek stanowi chyba tylko bateria – w swoim czasie używałem takiego modułu z Moto Z2 Play i jak się raz „przylepił”, to już się później „nie chciał odlepić”.

Moto Z2 Play z modułem baterii – świetne rozwiązanie mimo pogrubienia obudowy

I tu dochodzimy do DOOGEE S90 i jego modułów. Producent pancerników zastosował złącze magnetyczne, jak Motorola, a do tego wprowadza równolegle ze smartfonem cztery pierwsze moduły: dodatkową baterię 5000 mAh, radio walkie-talkie, aparat do zdjęć nocnych oraz gamepad. W zapowiedziach jest też  moduł 5G oraz mody bardziej rozrywkowe jak dodatkowe głośniki.

W pancernym smartfonie moduły pozornie mają większy sens niż w normalnym smartfonie. Bateria – wiadomo, w mieście zawsze dotrzesz do gniazdka z prądem, ale w górach, na ocenianie, na pustyni – niekoniecznie. Moduł walkie-talkie przyda się pracownikom działającym w trudnym terenie, na przykład przy wyrębie drzew, albo ratownikom górskim. Aparat do zdjęć nocnych – to jest zawsze przydatne, a szczególnie tam, gdzie szybko zapadają  kompletne ciemności, czyli z dala od świateł cywilizacji. Zapowiada się więc ciekawie. Ale…

 

Jest kilka mankamentów tego rozwiązania, a dotyczą głównie ergonomii i odporności. DOOGEE S90 ma wymiary 168,50 x 80,7 x 14,1 mm i waży aż 300 g. Moduły do małych też nie należą i niektóre pogrubiają smartfon 2 razy, dodają też sporo gramów. Robi się z tego ogromna, niewygodna w codziennym wykorzystaniu cegła, którą ciężko będzie operować jedną ręką i trudno schować do kieszeni. Dla zwykłego użytkownika, który nie jest drwalem, ale potrzebuje pancernika na wyprawach w góry, do jazdy na snowboardzie lub latem na rowerze, motorze lub quadzie, takie rozmiary i ciężar będą trudne do przyjęcia. Z drugiej strony DOOGEE S80 – pancernik z walkie-talkie i baterią 10 000 mAh – ma wymiary aż 172 x 82,5 x 21,2 mm i ciężar 398 g – więc przewagą S90 jest to, że bez modów (których nie zawsze potrzebujemy w danej chwili) smartfon jest jednak bardziej poręczny.

Druga wątpliwość to wytrzymałość takiego połączenia. Woda, błoto, upadki, wstrząsy – na pewno moduły S90 same w sobie zapewniają wysoką odporność. jednak po złączeniu smartfonu i modułu wilgoć oraz piasek i inne zanieczyszczenia mogą sprawić, że całość nie będzie działać. Nietrudno wyobrazić sobie też sytuację, że dodatkowy moduł gubi się po upadku na skały lub do wody – użytkownik postawiony w ekstremalnych sytuacjach będzie musiał dbać w sumie o dwa urządzenia, a nie jedno, czyli smartfon. W takich sytuacjach jednolita, zwarta konstrukcja będzie po prostu bardziej praktyczna, nawet gdy będzie to oznaczać to te 7 mm dodatkowej grubości obudowy.

 

 

Do tego dochodzą te same wątpliwości, które dotyczą modów w Moto Z. Aparat do zdjęć nocnych? Niestety, ten mod w DOOGEE S90 daje tyle, co tryby nocne w tych lepszych smartfonach Huawei czy Samsunga. Wolałbym już, żeby producent od razu wyposażył swój smartfon w dobry aparat, właśnie na miarę tych producentów, a nie zmuszał mnie do kupna nieporęcznego dodatku, którego zdecydowanie nie nosiłbym ze sobą na co dzień. Gamepad? Połączenie idei mobilnego gamingu z pancernym telefonem nie jest głupie, ma sens, bo grać można w różnych miejscach i sytuacjach, a wtedy łatwiej uszkodzić smartfon. Tylko kto będzie kupował DOOGEE S90 z układem MediaTek Helio P60, by grać w gry? Nie jest to zły procesor, ale wymagający gracze będą jednak oczekiwać czegoś z wyższej półki, z dużym zapasem mocy na przyszłość.

Czyli co – moduły w DOOGEE S90 nie mają sensu? Tego nie mówię, być może jednak producent wziął pod uwagę te i podobne wątpliwości i opracował całość tak, że część z tych problemów nie będzie miała już racji bytu. Obawiam się jednak, że projektanci DOOGEE aż tak bardzo tego nie analizowali, a ich pomysły to trochę eksperyment, a trochę realizacja powstałego na szybko pomysłu i z czasem DOOGEE S90 dołączyć może do galerii podobnych osobliwości, jakie opisywałem w artykule poniżej.

Dziwne, nietypowe, ciekawe… Pancerne wynalazki z chińskich sklepów


Facebooktwitterredditlinkedinmail