W tym roku firma Casio doprowadziła do małej rewolucji w linii swoich super odpornych zegarków G-SHOCK. Długo oczekiwanym nowym Rangemanem, czyli następcą modelu GW-9400 – jednego z najbardziej lubianych, polecanych i wręcz kultowych G-SHOCK-ów – okazał się Casio GPR-B1000, wyposażony w GPS, Bluetooth i graficzny ekran o dużej rozdzielczości. Te funkcje upodobniły trochę nowego Rangemana do sportowych zegarków Garmina, niektórzy nawet doszukują się w nim cech smartwatcha, a wszystko to dla wiernych fanów tradycyjnych zegarków G-SHOCK jest nie do przyjęcia. Na tym tle Casio G-SHOCK GW-9400 pozostaje tym „jedynym, prawdziwym” Rangemanem, który nie ma co prawda tylu wymyślnych funkcji, ale zapewnia niezrównaną wytrzymałość i niezawodność. To klasyk, który przez długie lata się nie zestarzeje i będzie dobrze służył.
Casio G-SHOCK GW-9400 to zegarek z linii Master of G, czyli flagowych czy też „profesjonalnych” G-SHOCK-ów. To, co wyróżnia od niżej pozycjonowanych modeli, to m.in. zasilanie słoneczne Tough Solar, radiowa synchronizacja Wave Ceptor Multi-Band 6, Triple Sensor v3, czyli potrójny czujnik trzeciej generacji, zawierający kompas, barometr z wysokościomierzem oraz termometr. Rangeman jest jak każdy G-SHOCK wodoszczelny do 20 BAR (200 metrów), wstrząsoodporny, a do tego zapewni pracę w temperaturze -10º C.
Pierwsza wersja Rangemana (GW-9400-1ER) ujrzała światło dzienne w 2013 roku i jest to najbardziej klasyczny, najpopularniejszy i najłatwiej dostępny wariant tego zegarka. W kolejnych latach GW-9400 doczekał się kolejnych 18 wersji różniących się głównie kolorem, przy czym cześć z nich to edycje limitowane, a niektóre do tego dostępne tylko w Japonii.
Przedstawiana przeze mnie wersja GW-9400DCJ-1JF Master In Desert Camouflage Rangeman to również wersja limitowana, która poza nieco inną kolorystyką (piaskowe i pomarańczowe napisy, pasek w pustynnym kamuflażu, czarne przyciski) oraz wzmocnieniem paska za pomocą włókna węglowego funkcjonalnie niczym się nie różni.
Ropucha na nadgarstku
Gdy się ogląda Rangemana na przypadkowych zdjęciach w internecie, zegarek raczej nie budzi zachwytu. Wielki, gruby, napuchnięty – wygląda jak ropucha. A kto by chciał chodzić z ropuchą na nadgarstku? Faktycznie Casio G-SHOCK GW-9400 jest duży (szerokość koperty 52,3 mm, grubość 18,2 mm), jednak w rzeczywistości robi znacznie lepsze wrażenie. Po założeniu okazuje się, że dobrze przylega do nadgarstka, a ponieważ jest relatywnie lekki (80 g), to nie czuć go za bardzo na ręku. Pasek wersji GW-9400DCJ-1JF z powodu karbonowego wkładu jest nieco sztywniejszy niż standardowy z gumy, ale doskonale się dopasowuje i nie obciera nadgarstka.
Grubość Rangemana bywa jednak kłopotliwa po założeniu kurtki czy bluzy z wąskimi rękawami – wtedy łatwo zaczepić o materiał i nie zawsze udaje się szybko sprawdzić godzinę. Trudno też polecać taki rozmiar mechanikom, którym wysokość koperty może przeszkadzać w dostaniu się do trudnodostępnych części maszyny. Z drugiej jednak strony ten charakterystyczny, ropuchowaty kształt GW-9400 to jedna z największych zalet tego zegarka. Jego ekran i przyciski są doskonale chronione przed uderzeniami i otarciami, więc Rangeman sprawdzi się w mniej precyzyjnej pracy, na wspinaczce górskiej czy na nartach. Uderzenia w kamień, lód czy drzewa nie są mu straszne.
Głównym elementem koperty jest umieszczony centralnie pod wyświetlaczem duży, charakterystyczny dla wielu G-SHOCK-ów przycisk podświetlenia, a w miejscu, gdzie w tradycyjnych zegarkach zazwyczaj znajduje się koronka, umieszczony został takich samych rozmiarów przełącznik barometru, wysokościomierza i kompasu. Osłaniają go wysokie ranty, więc jest mala szansa, by się przełączył przez przypadek. Poza tymi dwoma przyciskami dookoła koperty znajdziemy cztery dodatkowe przyciski funkcyjne. Ten, który znajduje się na godzinie 8, przełącza kolejne tryby: aktualny czas, czas w innej wybranej strefie, stoper, timer, alarm, wschód i zachód słońca, recall (zapisane wyniki czujników) oraz R/C (data i czas ostatniej synchronizacji). Całość jest wygodna w obsłudze, a dzięki temu, że zmiana najważniejszych funkcji sygnalizowana jest dźwiękiem, można je aktywować bez patrzenia (np. włączyć timer czy stoper).
Małe okienka
Bezel w GW-9400 jest gruby, masywny, a w jego środku kryje się mała w sumie tarcza złożona trzech wyświetlaczy. Mineralne szkiełko to optymalny wybór w tej klasie zegarków – rysy mogą się na nim pojawić, czemu jednak zapobiega wysoki rant, za to nie ma obaw, że szkło zbyt szybko pęknie pod wpływem uderzenia.
Główny wyświetlacz znajduje się na dole tarczy i tam są prezentowane najważniejsze informacje, w zależności od wybranej opcji: czas, odliczanie stopera i timera czy godziny wschodu i zachodu słońca.
Drugi wyświetlacz, na górze po prawej stronie, prezentuje date i zamiennie dzień tygodnia lub wykres barometru. Po przełączeniu się na inny tryb, np. stopera czy timera, pojawia się tam aktualny czas, dzięki czemu cały czas jest podgląd i jednego i drugiego. To nie jest oczywiste we wszystkich G-SHOCK-ach. Niektóre mają tak, że w trybie stopera nie widać w ogóle godziny. Wyjątek stanowi barometr – wtedy nie widać aktualnego czasu, za to podawana jest temperatura i wykres ciśnienia.
Trzeci wyświetlacz na tarczy to małe kółko, „oczko”, które wygląda trochę jak zbędny gadżet. Daje jednak szereg ważnych informacji – w trybie czasomierza pełni funkcję sekundnika (przesuwające się kreseczki wypełniają lub odsłaniają koło, w innych trybach pokazywane są dam dodatków informacje, np. odmierzanie stopera).
Połączenie tych trzech elementów w praktyce sprawdza się doskonale, zegarek podaje komplet najpotrzebniejszych w danej chwili informacji, wszystko jest czytelne i dobrze widoczne. Jedyne zastrzeżenie mam do podświetlenia – jest nierównomierne, mocniejsze z lewej strony, za to z prawej praktycznie tarcza pozostaje niepodświetlona. Do tego w nocy kąty widzenia po podświetleniu LED znacznie maleją – trzeba sprawdzać czas pod kątem z lewej strony.
WC, czyli Wave Ceptor
Jedną z ciekawszych cech zegarków Casio, w tym wielu G-SHOCK-ów, jest Wave Ceptor, czyli funkcja radiowej synchronizacji z zegarem atomowo-cezowym w Brunszwiku. Rangeman GW-9400 też ma oczywiście tę funkcję. Jest to jedna z najfajniejszych rzeczy w zegarkach Casio, zwłaszcza dla tych użytkowników, którzy nie mają głowy do skrupulatnego nastawiania czasu.
Nawet najlepsze zegarki kwarcowe wcześniej czy później rozmijają się z prawidłowymi wskazaniami czasu i ten problem rozwiązuje Wave Ceptor. Trzeba tylko zadbać o to, by zegarek w nocy (około godziny 2:00) wystawiony był w odsłoniętym miejscu, skierowany na zachód, by zapewnić mu zasięg do nadajnika. Najbliższy Polski znajduje się w Mainflingen w Niemczech.
Mimo dużej odległości na ogół nie ma problemu z synchronizacją, chociaż z moich ostatnich testów wynika, że jesienią i zimą, w pochmurne dni, Rangeman nie zawsze łapie sygnał, mimo tego, że dwa inne G-SHOCK-i z Wave Ceptorem nie mają takich problemów. Jednak nawet przerwa w synchronizacji trwająca 2 czy 3 dni nie wpływa negatywnie na dokładność wskazań, chociaż po tym mogą być już zauważalne, milisekundowe odchylenia.
Solarny
Tough Solar to kolejna funkcja, która znajduje się w wielu G-SHOCK-ach i Pro Trekach, chociaż w tych raczej z wyższej półki. Połączenie Wave Ceptora i ładowania solarnego to dwa kluczowe elementy, które wyznaczają pewien poziom w produktach Casio – modele, które wyposażone są w obydwie funkcje to już wyższa półka, a także próg określający „bezobsługowość”. Rangeman GW-9400, tak jak inne modele z WC i TC, jest bezobsługowy, bo nie trzeba regulować w nim czasu i nie trzeba też martwic się, że bateria padnie. Wyjmujesz z pudelka, zakładasz i nosisz, nie martwiąc się nigdy o nic.
Czyli co, zegarek solarny będzie działał zawsze? Oczywiście są pewne ograniczenia. Panel słoneczny gromadzi tyle energii, gdy tarcza z panelem solarnym jest wystawiona na światło, że trudno rozładować ogniwo do poziomu krytycznego. U mnie jest cały czas najwyższy poziom naładowania, oznaczony literką H – bez ładowania zegarek może wytrzymać nawet 7 miesięcy. Proces ładowania nie wymaga specjalnych działań – wystarczy nosić zegarek w dzień, nie zakrywając tarczy rękawem lub wystawić na parapecie. Zimą oczywiście jest z tym pewien problem, bo światła jest mniej i często zegarek chowa się pod rękawem kurtki, jednak w praktyce, w przypadku Rangemana GW-9400, w ogóle nie ma z tym problemu.
Warto jednak brać też pod uwagę, że żywotność akumulatora zasilanego przez panel solarny nie jest wieczna. Akumulator trzeba wymienić po około 10 latach, co daje i tak żywotność cztery razy większą niż standardowa, jednorazowa bateria, którą czasem trzeba wymieniać już po dwóch latach (w przypadku modeli z czujnikami i dodatkowymi funkcjami). W praktyce oznacza to, że bateria wytrzyma w takim GW-9400 do końca jego żywota, jeżeli potraktujemy Rangemana jako codzienny zegarek użytkowy, a nie obiekt kolekcjonerski.
Czujniki
Wysokościomierz, barometr, termometr i kompas – to standardowe wyposażenie zegarków Casio z potrójnym sensorem. Zalety i wady tego rozwiązania są takie same w GW-9400, jak i w wielu innych modelach.
Wysokościomierz do pomiaru wykorzystuje wbudowany barometr – jest to więc narzędzie obarczone pewnym błędem. Gdy następuje nagła zmiana ciśnienia, np. wraz z nadciągającą burzą, wskazania wysokości mogą rozminąć się ze stanem faktycznym, czasem jest to pięć, czasem 10 metrów, rzadziej 20. Dla wielu osób zetknięcie się z altimetrem w zegarkach Casio wiąże się z lekkim rozczarowaniem – bo wskazania są niedokładne. Jest to jednak efektem błędnego zrozumienia tej funkcji.
Wysokościomierz baryczny w G-SHOCK-ach trzeba traktować go jako narzędzie pomocnicze, a nie jedyny przyrząd pomiarowy. Turystyczny odbiornik GPS z altimetrem barycznym zapewni siłą rzeczy większą dokładność, bo będzie korygował wyniki, korzystając z dwóch źródeł informacji, podobnie zresztą jak topowe i dość drogie G-SHOCK-i z GPS.
Zaletą zegarka jest to, że łatwo na niego spojrzeć, nawet gdy dłonie są zajęte. Dodatkowo przy górskiej wędrówce na 1000 czy 2000 metrów takie 10-metrowe niedokładności wskazań wysokościomierza nie są bardzo istotne. Gdy wysokościomierz jest kalibrowany w trakcie wędrówki, np. po dojściu do kolejnego punktu na szlaku z tabliczką podającą wysokość, ten problem tym bardziej traci na znaczeniu, a zegarek staje się nieocenioną pomocą na wyprawie.
W optymalnych warunkach nie trzeba nawet dodatkowej kalibracji, a błędy są minimalne, rzędu 2-3 metrów. Nie trzeba więc wyciągać z kieszeni smartfona czy turystycznego GPS-a, by się zorientować, jak daleko jeszcze na szczyt i jak rozłożyć siły. Pod tym względem Rangeman GW-9400 sprawdza się naprawdę dobrze i okazał się nieocenionym towarzyszem wędrówek po Tatrach.
Wysokościomierz pozwala też na wyświetlanie wysokości względnej podczas wędrówki, czyli liczby metrów pokonanych od początku wspinaczki. Kolejna funkcja to możliwość zapisywania miejscowych danych o wysokości wraz z datą i godziną.
Barometr, który wykorzystywany jest przez wysokościomierz, to niezależny wskaźnik, aktywowany środkowym przełącznikiem (w miejscu tradycyjnej zegarkowej koronki). Ciśnienie podawane jest w hPa, dodatkowo w górnej części wyświetlacza znajduje się wykres ilustrujący wahania ciśnienia, a w lewym „oczku” przedstawiana jest różnica ciśnienia w stosunku do ostatniego automatycznego pomiaru. Chodzi tu o pomiar, który oznaczany jest jako kolejny punkt na wykresie ciśnienia, co odbywa się co dwie godziny. Obydwa wskaźniki pozwalają oszacować, czy wraz z nagłą zmianą ciśnienia nie nadchodzi załamanie pogody. Dzięki temu można zaplanować dalsze etapy wędrówki.
Na ekranie barometru wyświetlana jest także temperatura. By uzyskać prawidłowe wskazania, zegarek trzeba zdjąć z nadgarstka i odczekać kilkanaście minut, bo inaczej ciepło ciała ludzkiego zwiększa temperaturę. Niektórzy uważają to za wadę – co dotyczy także innych G-SHOCK-ów i Pro Treków – ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy, tak działa każdy termometr, nie tylko w zegarku. W praktyce oznacza to, że np. jeżeli ktoś chce mieć wiarygodny odczyt, na pewien czas powinien zdjąć zegarek i na przykład przytroczyć do plecaka.
Cyfrowy kompas w GW-9400 nie jest tak wygodny w odczycie, jak konstrukcje analogowe, ale po krótkim przyzwyczajeniu się posługiwanie nim staje się całkiem proste. W dolnej części podawany jest kąt odchylenia od północy, na samej górze (nad godziną) – skróty nazw kierunków. Dodatkowo w oczku po lewej stronie wyświetlane są cztery wskazówki głównych stron świata, czyli mamy tu namiastkę kompasu analogowego.
By kompas podawała rzeczywiste wartości, należy go oczywiście skalibrować po przybyciu w nowe miejsce. Możliwa jest też korekcja deklinacji magnetycznej. Po skalibrowaniu dokładność wskazań, w porównaniu do innych kompasów, jest dość dokładna.
WERDYKT
Jeżeli uważasz, że ewolucja przekształcająca G-SHOCK-i w zegarki takie jak nowy Rangeman – Casio GPR-B1000 – to krok za daleko, to klasyczny Rangeman GW-9400 wciąż będzie dobrym wyborem. To nieśmiertelny klasyk, który zapewnia pełną, g-shockową wytrzymałość, jest zawsze dokładny dzięki Wave Cepterowi i praktycznie nie da się go rozładować dzięki ładowaniu solarnemu. Zestaw czujników – barometr, termometr, wysokościomierz i kompas – sprawdzi się na szklaku, mimo że dokładnością ustępują wskazaniom czujników w zegarkach z GPS. Casio GW-9400 w pierwszej chwili wydaje się nieco dziwaczny i mało praktyczny ze względu na rozmiary i kształt, ale nic bardziej mylnego – Rangeman świetnie da radę tam, gdzie smartwatche, a nawet niektóre zegarki sportowe mogą już nie sprostać zadaniom – w błocie, śniegu, wodzie, wszędzie tam, gdzie narażeni jesteśmy na upadki czy uderzenia. Całkiem wygodnie nosi się go także na co dzień, chociaż może niekoniecznie do koszuli i marynarki.
WADY
- Nierównomierne podświetlenie
- Wskazania wysokościomierza zależne są od zmian ciśnienia
- Termometr wymaga zdjęcia zegarka z nadgarstka
- Gruba koperta utrudnia schowanie zegarka pod rękaw kurtki
ZALETY
- Niezwykle wytrzymały jak każdy G-SHOCK
- Wodoodporny na 200 m
- Zawsze dokładny dzięki Wave Ceptorowi
- Ładowanie solarne
- Przydatne czujniki (barometr, wysokościomierz, termometr, kompas)
- Wysoka ergonomia, wygodne przyciski